sobota, 25 stycznia 2014

cz2. Za gardło łapie go bezdomność

Przebudził się.
Krew cieknie z nosa, cieknie z ucha.
Popękane usta.
Nie do końca pamięta co się stało.
Przecież był w tramwaju, a teraz budzi się na wysypisku dla śmieci.
Nie wie co się stało, ale wie, że dla reszty świata jest zwykłym śmieciem.
Śmieć, kolejny, już i tak ich za dużo na tej Ziemi.
Tylko.. Ten śmieć ma jeszcze bijące serce..
Wstał.
Jak gdyby nigdy nic..., choć w oczach miał łzy.
Otrzepał się, poprawił fryzurę i poszedł przed siebie.
Wszyscy biorą go za ćpuna, bo blady?
Podkrążone oczy?
Wszyscy biorą go za alkoholika, bo się zatacza?
To życie tak go wykończyło, a teraz pluje mu w twarz i głośno krzyczy
PIEPRZ SIĘ.
Rzadko pije, nie ćpa.
To coś innego..
Coś innego sprawiło, że niektórzy się od niego odwrócili.
Zamknęli drzwi do domu i serca.
Ciekną łzy, ale wciąż idzie przed siebie z uśmiechem na twarzy.
Na ten przystanek, co wczoraj, na ten przystanek co każdego dnia.
I znów to samo, monotonia.
Jak żyć?
Żyć?
Uciec?
Żyć?
Umrzeć?
Znów przystanek.
Trochę ponad dziesięć na minusie
A on w samej bluzie.
Ludzie przechodzą obok niego i tylko odwracając wzrok,
udając że wcale go nie zauważyli
On udaje, że nie widzi ich.
Nie prosi ich o nic choć marzy o kubku gorącej herbaty,
nic więcej nie chce.
Tylko ciepłą herbatę i może z kimś porozmawiać.
Ale nikt go nie widzi...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz