niedziela, 26 stycznia 2014

cz3. Za gardło łapie go bezdomność

Nadal nikt go nie widzi mimo, że wokół tylu ludzi.
Zaczęli na noc zamykać pobliski dworzec kolejowy.
Nie ma już gdzie spać..
Chciałby się napić.
Idzie środkiem drogi, ubrany wciąż w te same ciuchy co ostatnim razem.
Zaczyna padać śnieg, a on nie ma się gdzie schronić, szczerze to nawet nie chce.
Bo po co?
Idzie wciąż przed siebie, na jezdni ma trzy cienie.
W każdym z nich szuka starego siebie.
Ale każdy z nich się z niego śmieje.
Nie ma już starego człowieka, który się niczym nie przejmował.
Jest za to nowy, bez dachu nad głową, z niestabilnym gruntem pod nogami.
Ze starym zdartym plecakiem, bez klucza do własnego kąta.
Kiedyś tak jak większość z was miał cztery ściany,
rodziców,
swoją drugą połówkę..
Drugą połówkę?
Nie..
Kogoś kto go zostawił, gdy zaczęły się prawdziwe problemy.
Ma dwadzieścia jeden lat i tylko stary, zniszczony plecak.
Nic więcej, nikogo więcej.
Miał psa, ale nie mógł go ze sobą zabrać, nie miałby go za co wyżywić.
Tęskni za nim i wie, że pies tęskni za nim.
Ale wie, ze to za mało, bo mimo że wokół mnóstwo ludzi, to wciąż mu brakuje chleba.
Ma też przyjaciela i przyjaciółkę, ale oni mają własne życie i czasami o nim nie pamiętają.
Ma też siostrę, ale ona ma męża i dziecko, to zajmuje jej pierwszy plan w życiu.
On schował się w cieniu.
Większość się odwróciła.
A on przez to nie ma jak być sobą.
Nie jest sobą.
Choć bardzo by tego chciał..